Za dokładnie dwadzieścia cztery godziny drużyna Ruchu rozpocznie drugie spotkanie w nowym sezonie Ekstraklasy. Tym razem powinno być łatwiej, bo nie dość, że chorzowianie wystąpią w roli gospodarza, to jeszcze zmierzą się z innym beniaminkiem.
Piłkarze Jarosława Skrobacza zaliczyli trudną przeprawę na początek ligowych zmagań. Wyjazdowe starcie z Zagłębiem Lubin okazało się bolesnym zderzeniem z najwyższą klasą rozgrywkową, ale tego należało się spodziewać. Cieszyć może to, że „Niebiescy” potrafili postraszyć faworyta, prowadząc do przerwy 1:0. Najbardziej martwi z kolei postawa zespołu w drugiej połowie, w której długimi fragmentami stać ich było tylko na rozpaczliwą obronę, najpierw prowadzenia, a później remisu. Ruszyli do przodu dopiero po utracie drugiej bramki, ale nie wychodziło im to najlepiej.
Teraz, przynajmniej w teorii, przed Ruchem nieco łatwiejsze zadanie. Do Gliwic przyjedzie w piątkowy wieczór Łódzki Klub Sportowy, a więc także drużyna będąca tegorocznym beniaminkiem. Gdyby sugerować się wyłącznie tabelą I ligi w poprzednim sezonie, a także wynikami bezpośrednich pojedynków, za małego faworyta należałoby uznać gości. Ci jednak zaczęli rozgrywki jeszcze słabiej od „Niebieskich”. Przegrali na wyjeździe z Legią Warszawa aż 0:3, a mogli dużo wyżej, gdyby nie rewelacyjna postawa młodego bramkarza Aleksandra Bobka. Z jednej strony ŁKS podejdzie do jutrzejszych zawodów z chęcią rehabilitacji, ale z drugiej wysoka porażka może zachwiać jego pewnością siebie, co może wykorzystać ekipa Skrobacza.
W ŁKS doszło latem do kilku znaczących zmian. Z zespołem pożegnali się m.in. obrońca Maciej Dąbrowski czy pomocnik Michał Trąbka. Wkrótce z klubu odejdzie także utalentowany Mateusz Kowalczyk, który ma przenieść się do duńskiego Broendby Kopenhaga. W składzie pozostali jednak liderzy „Rycerzy Wiosny”: kapitan Adam Marciniak, doskonale znany przy Cichej Michał Mokrzycki czy rozgrywający Pirulo. Dołączył do niego inny jakościowy Hiszpan, Dani Ramirez. W drużynie pojawili się też m.in. obrońcy Marcin Flis i Piotr Głowacki, albański pomocnik Engjelll Hoti czy holenderski napastnik Kay Tejan.
Przeciwko legionistom, w inauguracyjnym spotkaniu, ełkaesiacy wyszli w ustawieniu 4-3-3. Przez większość meczu byli tylko tłem dla wicemistrza Polski, zagrażając jego bramce w niewielkim stopniu. Trzeba jednak pamiętać, że stołeczny zespół to bardzo trudny rywal, więc w Łodzi z pewnością podchodzą do piątkowego pojedynku, jak do meczu z przeciwnikiem będącym w ich zasięgu. Podobnie, jak ma to miejsce w Ruchu, więc można spodziewać się wszystkiego, a o wskazanie faworyta ciężko. Potwierdzają to kursy bukmacherskie, mocno zbliżone do siebie.
Z obozu chorzowian płyną sygnały o mobilizacji. „Niebiescy” nie zamierzają być jedynie drużyną walczącą, ale też punktującą. Żeby zdobyć pierwsze „oczka” w sezonie, należy zagrać jednak na najwyższym poziomie. Ciężko przewidzieć, jak duże zmiany zajdą w wyjściowym składzie, włącznie z korektą ustawienia. Wciąż niedostępni są kontuzjowani Jan Sedlak i Tomasz Foszmańczyk, ale sztab szkoleniowy ma w kim wybierać. Do gry palą się przecież rezerwowi w Lubinie Konrad Kasolik, Przemysław Szur, Juliusz Letniowski czy Michał Feliks. Pewniakami wydają się być Jakub Bielecki, Patryk Sikora, Tomasz Wójtowicz, Filip Starzyński i Daniel Szczepan. Reszta jedenastki może zależeć od potrzeb taktycznych czy dyspozycji w tygodniu poprzedzającym mecz.
Spotkanie Ruch – ŁKS rozpocznie się w piątek, o godz. 20:30. Wszystko wskazuje na to, że na trybunach gliwickiego stadionu pojawi się komplet widzów, lecz zabraknie na nim fanów gości. Zawody można będzie obejrzeć na antenie Canal + Sport, a relacji audio wysłuchać w „Radio Życie na Niebiesko”.
Fot. Ruch Chorzow