Ruch24.pl

Ruch wyszarpał remis w Łodzi

photo
Ruch Chorzów spadnie? Tych piłkarzy należy zatrzymać w Ekstraklasie. Lista najlepszych kandydatów
photo
CZAS NA SZPIL - RADOMIAK RADOM (13.05.2024)
niebiescy
Raczkowski sędzią meczu w Radomiu
niebiescy
Widzew zainteresowany Szczepanem
katowicki_sport
Mistrz Polski z Ruchem spełnił marzenie. Pomogła mu ikona Widzewa
Facebook
Twitter
Email

Piłkarze Ruchu Chorzów nie zdołali w ostatnim tegorocznym przełamać bardzo długiej serii meczów bez zwycięstwa. Niebiescy mierzyli się dziś z ostatnim w tabeli ŁKS Łódź i od 32. minucie musieli gonić wynik. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry bramkę wyrównującą dał „Niebieskim” Przemysław Szur. Trafienie to ustaliło wynik meczu, choć żadna z ekip nie może być zadowolona z dzisiejszego rezultatu.

Mecz przeciwko ostatniemu w tabeli Łódzkiemu Klubowi Sportowego był dla chorzowian okazją do przełamania fatalnej serii meczów bez zwycięstwa i sprawienia kibicom świątecznego prezentu. W porównaniu do zeszłotygodniowego pojedynku z Zagłębiem Lubin, trener Jan Woś przewidział cztery zmiany w składzie. Najbardziej dotkliwą wydawała się ta z przodu, gdyż pauzującego za kartki Daniela Szczepana zastąpił Michał Firlej. Szansę gry od pierwszej minuty dostał także Juliusz Letniowski, który w ostatnim domowym spotkaniu Ruchu w świetnym stylu wpisał się na listę strzelców. Ponadto do składu po odbyciu zawieszeń za kartki powrócili Tomas Podstawski oraz Maciej Sadlok.

Piłkarze Ruchu musieli mieć się na baczności już od pierwszych momentów konfrontacji. W 2. minucie gospodarze znaleźli się w polu karnym „Niebieskich” i po wymianie kilku podań piłka trafiła do Michała Mokrzyckiego. Na szczęście były reprezentant klubu z Górnego Śląska zaliczył swoje uderzenie do niecelnych. Z biegiem czasu gra przeniosła się na dłużej na połowę łodzian. Ruch mógł zagrozić bramce po kilku stałych fragmentach, ale stojący między słupkami Aleksander Bobek miał  w gruncie rzeczy niewiele pracy. W 15. minucie ełkaesiacy zawędrowali pod bramkę Krzysztofa Kamińskiego. Ładnym podaniem w pole karne do Kay Tejana popisał się Engjell Hoti, ale adresat faulował w ataku.

W kolejnych minutach to podopieczni trenera Wosia byli bliżsi zdobycia gola. W 19. minucie wykonywali oni rzut rożny, po którym mocno zakotłowało się w polu karnym. W zamieszaniu Podstawski podał do Łukasza Monety, ale ten przestrzelił. Arbiter podyktował kolejny korner, po którym na listę strzelców mógł wpisać się niedoszły asystent poprzedniej akcji, jednak jego uderzenie z bliska zostało zablokowane przez defensora ŁKS.  Łodzianie zdołali odpowiedzieć minutę później. Tym razem po rogu strzelał Hoti, ale na drodze futbolówki także stanął jeden z obrońców.

Niestety, w 32. minucie Ruch sam nabił sobie guza. Po nieudanym przeniesieniu piłki do pierwszej linii, trafiła ona przed pole karne gości, gdzie nie zdołał opanować jej Podstawski. Do piłki dopadł po chwili Tejan, który świetnie obsłużył niekrytego Hotiego, a ten mocnym strzałem z okolic szesnastki pokonał Kamińskiego. Strzelec gola mógł po chwili podwyższyć swój dorobek, ale tym razem po jego rajdzie prawą flanką był tylko  korner. Ostatnie piętnaście minut zdecydowanie należy zapisać na konto ekipy z Łodzi, która chciała pójść za ciosem. Po jednym z rzutów rożnych piłka niebezpiecznie zatańczyła tuż przy linii bramkowej, natomiast w 39. minucie z dystansu niecelnie strzelał Adrien Louveau. W doliczonym czasie goście próbowali jeszcze strzelić gola do szatni. Obrońcy musieli blokować choćby strzał Letniowskiego, ale wynik przy al. Unii się nie zmienił.

 

Do drugiej połowy chorzowski zespół przystąpił z jedną zmianą w składzie. Na murawie pojawił się Filip Starzyński, który zmienił Tomasa Podstawskiego. Od razu po wznowieniu gry przyjezdni dążyli do wyrównania. W 49. minucie niezłym strzałem z dystansu zaskoczył Maciej Sadlok. Piłkę wypluł przed siebie Bobek, ale nie było nikogo, kto mógłby sfinalizować atak. Bardzo groźnie zrobiło się trzy minuty później. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Miłosza Kozaka do piłki wybiegał Feliks. Uprzedził go jednak Levent Gulen, który wybił tak, że był bliski gola samobójczego! Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do Ruchu. Piłkarze w białych strojach niemal nie gościli pod bramką Kamińskego, ale ekipie gości brakowało jednak klarownych szans.

Aby myśleć o zmianie wyniku potrzebne były  zmiany na murawie. W 64. minucie na placu gry pojawiło się trzech nowych piłkarzy. Świeżą krew wnieśli Dominik Steczyk, Artur Pląskowski oraz Kacper Michalski. Gra zaczęła się wyrównywać i śmiało można powiedzieć, że oba zespoły były dalekie od tworzenia sobie groźnych szans. W 69. minucie sympatycy ŁKS podnieśli się z krzesełek. Błyskawicznie prawą stroną do długiego podania ruszył Tejan. Zagrożenia ostatecznie nie było, bowiem szybko chorągiewkę podniósł sędzia boczny, sygnalizując spalonego. Później do gry swoich rezerwowych wprowadzał ŁKS – zszedł choćby wspomniany Tejan, którego zastąpił Stipe Jurić. W 73. minucie mecz został przerwany z powodu zadymienia boiska po oprawie w sektorze dla kibiców przyjezdnych.

Czasu do końca pozostawało coraz mniej. Po wznowieniu gry „Niebiescy” nacierali na bramkę Bobka w poszukiwaniu upragnionego trafienia. W 76. minucie celnie główkował Steczyk, ale za lekko, aby zmienić rezultat meczu. Cztery minuty później kibice Ruchu na moment oszaleli z radości. Sędzia odgwizdał faul na Starzyńskim i wskazał na wapno. Po chwili jednak podbiegł do monitora i szybko anulował swoją decyzję. Rozczarowanie kibiców z Chorzowa trwało jednak krótko, bowiem w 88. minucie ich ulubieńcy w końcu wpisali się na listę strzelców! Na lewej stronie z futbolówką znalazł się Mateusz Bartolewski, który dograł w pole karne wprost na głowę Przemysława Szura. Ten się nie pomylił i na obiekcie ŁKS zapanowała cisza.

W doliczonym czasie oba zespoły chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Najbliżej szczęście był Louveau, który posłał piłkę obok słupka. Bramek jednak nie oglądaliśmy i w pojedynku dwóch ostatnich drużyn ligi padł remis 1:1, z którego chyba żadna z ekip nie może być zadowolona. Był to jednocześnie koniec tegorocznych zmagań dla podopiecznych trenera Wosia, którzy na murawę powrócą w lutym przyszłego roku.

ŁKS Łódź – Ruch Chorzów 1:1 (1:0)
32′ Hoti – 84′ Szur

ŁKS:
Bobek – Szeliga, Gulen, Flis, Głowacki – Mokrzycki (84’Lorenc), Louveau – Ramirez (71′ Młynarczyk), Hoti (84′ Małachowski), Zając (61′ Pirulo)- Tejan (72′ Juric)

Rezerwowi: Arndt –  Koprowski, Sławiński, Marciniak

Trener: Piotr Stokowiec

Ruch:
Kamiński – Kasolik (64′ Michalski), Szur, Sadlok, Bartlolewski – Kozak (73′ Foszmańczyk), Podstawski (46′ Starzyński), Swędrowski, Letniowski, Moneta (64′ Steczyk) – Feliks (64′ Pląskowski)

Rezerwowi: Buchalik – Firlej, Szymański, Barański,

Trener: Jan Woś

Żółte kartki: Mokrzycki, Pirulo – Kozak, Letniowski

Sędzia: Krzysztof Jakubik

Widzów: 9048

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ruch_Lech
To jeszcze nie koniec! Ruch Chorzów lepszy także od Lecha Poznań!
Pogoń_Ruch
Pogrom w Szczecinie, "Niebiescy" o krok od I ligi
Raków_Ruch
Cud pod Jasną Górą! Skazywany na pożarcie Ruch urwał punkt z Rakowem!
Ruch_piłkarze
Ruch wypunktowany w Wielkich Derbach Śląska. Wystarczyły dwa ciosy
Szczepan
Derbowe przełamanie! I to w jakim stylu!
0
Would love your thoughts, please comment.x