W poniedziałek Ruch Chorzów zdobył pierwszy wyjazdowy punkt, pokazując charakter w meczu z Wartą Poznań. Dziś wraca do Gliwic i spróbuje podtrzymać dobre nastroje u swoich kibiców, którzy ostatnio widzieli na obiekcie Piasta wygraną.
„Niebiescy” nie mają łatwego terminarza. W pierwszych czterech kolejkach aż trzy razy musieli walczyć na obcym terenie, w dodatku z silnym Zagłębiem Lubin, kandydatem do mistrzostwa Legią Warszawa oraz niewygodną dla każdego Wartą. Tylko raz zmierzyli się z rywalem niżej notowanym i był to udany wieczór. Udało się bowiem wypunktować Łódzki Klub Sportowy, dlatego w dzisiejszym pojedynku tak bardzo liczy się na powtórkę.
Powody do optymizmu są, bowiem poza determinacją i walecznością, których chorzowianom nigdy nie brakuje, momentami udało się narzucić poznaniakom swoje warunki gry. Pomogli w tym rezerwowi: Mateusz Bartolewski asystował, a Michał Feliks strzelił wyrównującą bramkę. Kto wie, czy obaj nie znajdą się w wyjściowej jedenastce na sobotnie zawody. Do linii obrony może też już wrócić Konrad Kasolik, który odcierpiał karę za czerwoną kartkę z Łazienkowskiej. Zluzowany może zostać natomiast Przemysław Szur, poobijany w ostatnim spotkaniu lub mający słabszy dzień Remigiusz Szywacz.
Zapewne siłę swojej drużyny trener Jarosław Skrobacz znów będzie chciał oprzeć na doświadczeniu Macieja Sadloka, pracy Patryka Sikory czy wizji Filipa Starzyńskiego. Od początku rozgrywek wysoką dyspozycję pokazują też Tomasz Swędrowski oraz Daniel Szczepan. Gdyby jeszcze przebudził się Tomasz Wójtowicz, z pewnością jakości nabrałyby akcje budowane lewą stroną boiska. Zmiany raczej nie doczekamy się w bramce, ponieważ Michał Buchalik nie ponosi winy za utratę goli w Grodzisku Wielkopolskim. Trudno spodziewać się, że po jednym występie wróci na ławkę rezerwowych, dlatego Jakub Bielecki na razie musi przyzwyczaić się do roli dublera. Rywalizacja między nimi tylko Ruchowi pomoże. Na pewno nie zobaczymy dziś Dawida Barnowskiego i Juliusz Letniowskiego, którzy leczą urazy.
Do Gliwic przyjedzie dziś przeciwnik, który do tuzów PKO BP Ekstraklasy nie należy. W poprzednim sezonie Jagiellonia głównie zawodziła i skończyła go na 14. miejscu w tabeli. Latem trener Adrian Siemieniec stracił swojego najgroźniejszego zawodnika, króla strzelców całych rozgrywek, Marca Guala. W jego buty próbuje wejść pozyskany Afimico Pululu, ale nie jest to gracz o takich samych umiejętnościach. Formą na razie nie grzeszy gwiazdor białostockiej ekipy, czyli Jesus Imaz. W dotychczasowych meczach Hiszpan nie strzelił jeszcze bramki i z pewnością premierowe trafienie jest tylko kwestią czasu, ale miejmy nadzieję, że do przełamania nie dojdzie dziś. Kluczowymi piłkarzami „Jagi” wydają się być bramkarz Zlatan Alomerović oraz doświadczony środkowy pomocnik Taras Romanczuk, będący kapitanem drużyny. Poza nimi goście nie mają w składzie wielkich postaci, bazują na organizacji gry.
Jagiellonia zajmowała przed startem kolejki wysoką, piątą lokatę, co jest efektem zwycięstw odniesionych nad Puszczą Niepołomice i Widzewem Łódź. Beniaminek został skarcony za minimalizm, za to RTS poległ na Podlasiu w nieco pechowych okolicznościach, tracąc bramki z rzutu karnego i rzutu wolnego. Te dwa uderzenia były jedynymi celnymi próbami, jakie żółto-czerwoni byli w stanie oddać w tamtym pojedynku. Poza tym piłkarze Siemieńca gładko przegrali na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. Jaką twarz zaprezentują dziś wieczorem, zobaczymy na boisku. Niemniej widać, że poza domem białostocczanom idzie gorzej – w poprzednim sezonie wygrali na wyjeździe tylko raz! To szansa dla chorzowian, którzy zagrają przy komplecie swoich kibiców.
Początek spotkania, które poprowadzi źle wspominany przy Cichej 6 Tomasz Musiał (to on sędziował słynny mecz w Gdyni, uznając gola strzelonego przez Arkę ręką, decydującego o spadku Ruchu), zaplanowano na godzinę 20:00. Transmisję obejrzeć można na antenach Canal + Sport, a relacji audio wysłuchać w radiu „Życie na Niebiesko”.
Fot. Niebiescy.pl/D. Modrzyk