„Niebieskim” nie udało się wygrać w piątkowy wieczór ze Stalą Mielec, więc komplet chorzowskich kibiców opuszczał trybuny gliwickiego stadionu z poczuciem niedosytu. Po meczu tradycyjnie pokusiliśmy się o zestawienie pozytywnych i negatywnych aspektów tych zawodów.
PLUSY
Przebudzenie w ofensywie
Po bardzo słabym w aspektach ofensywnych meczu z Piastem Gliwice trener Jarosław Skrobacz nie gryzł się w język. Narzekał na decyzyjność swoich zawodników, którzy sprawiali wrażenie, że boją się wciąż odpowiedzialność za uderzenie na bramkę rywala. W spotkaniu ze Stalą Mielec było widać poprawę. Nadal Ruch ciężko nazwać drużyną pazerną na zdobywanie goli, ale coś w ataku drgnęło. Chorzowianie oddali aż szesnaście strzałów, w tym pięć celnych, co jest najlepszym wynikiem w tym sezonie.
Brak kartek
Przed weekendem „Niebiescy” byli jednym z najczęściej karanych przez sędziów zespołem PKO BP Ekstraklasy. Po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach ustrzegli się jednak rażącego naruszania przepisów i w meczu ze Stalą ani jeden piłkarz nie został napomniany żółtą kartką. To progres, bowiem nie łączyło się to z mniejszą walecznością zawodników. Po prostu, byli bardziej uważni. Tym samym na razie nie powtórzy się casus Macieja Sadloka czy Konrada Kasolika, który musieli pauzować ze względu na nadmiar „żółtej” czy bezpośredni czerwony kartonik.
Niedosyt po remisie
Choć Ruch uniknął porażki i dopisał sobie punkt, sztab szkoleniowy i piłkarze nie byli zadowoleni z remisu. Po ostatnim gwizdku sędziego trener Skrobacz miał nawet minę, jakby właśnie jego podopieczni spadli do I ligi. To pokazuje, jak ważne było dla całego obozu zwycięstwo. Nie udało się go wywalczyć, lecz mimo to ambitne podejście chorzowian może napawać optymizmem. Tylko takie nastawienie może dać efekt w postaci realizacji przyjętego przed sezonem celu, czyli utrzymanie w gronie najlepszych. Potrzebne będą również jeszcze punkty.
MINUSY
Skuteczność
Poprzednio narzekaliśmy na brak klarownych okazji do strzelania goli, a tym razem pomarudzimy na skuteczność. Cieszy pierwsze trafienie w elicie w wykonaniu Daniela Szczepana, ale martwić może niewykorzystanie pozostałych bramowych sytuacji. Najlepszą zmarnował Tomasz Swędrowski, który będąc sam na sam z bramkarzem gości uderzył tak, że Mateusz Kochalski zdołał odbić piłkę nogą.
Wpadka Buchalika
Chwalony za wcześniejsze występy Michał Buchalik tym razem się nie popisał. Co prawda obronił trzy celne uderzenia mielczan, ale popełnił błąd w końcówce pierwszej połowy. Po strzale Macieja Domańskiego powinien był odbić piłkę do boku, tymczasem zagrał ją przed siebie. Skorzystał z tego wbiegający w pole karne Ilja Szkurin, zdobywając gola na 1:1. W innym przypadku Buchalika uratowała poprzeczka, gdy z dystansu kropnął Koki Hinokio. Miejmy nadzieję, że to tylko jednorazowa wpadka „Buchala”.
Przedłużona seria
Spotkanie ze Stalą było już piątym z rzędu, w którym Ruch nie zdołał odnieść zwycięstwa. Wciąż jedyną wygraną w sezonie przez zespół Jarosława Skrobacza pozostaje więc triumf z 2. kolejki, odniesiony nad Łódzkim Klubem Sportowym. Jeśli „Niebiescy” chcą uciec z okolic strefy spadkowej, przeplatanie porażek remisami będzie niewystarczające. Pora jak najprędzej się przełamać, a Wielkie Derby Śląska, które czekają chorzowian po przerwie reprezentacyjnej, wydają się być idealną do tego okazją!
Fot. Ekstraklasa SA