Od porażki rozpoczął pierwszy po sześciu latach przerwy sezon w Ekstraklasie zespół Ruchu Chorzów. Brak punktów w wyjazdowym meczu z Zagłębiem Lubin smuci, ale uczciwie trzeba przyznać, że nie jest wielkim zaskoczeniem. Pokusiliśmy się o małą analizę tego, co zadziałało w niedzielę pozytywnie, a co negatywnie.
PLUSY
Napędzili stracha
Zespół Jarosława Skrobacza przez większą część pierwszej połowy dobrze się bronił, wyczekując swojej okazji do wyprowadzenia ciosu. Ta jednak długo nie nadchodziła, aż do chwili, gdy błąd popełnił obrońca Zagłębia Aleks Ławniczak. Zaczęło się od świetnego przerzutu Filipa Starzyńskiego na lewe skrzydło do Tomasza Wójtowicza. Ten przełożył piłkę na prawą nogę, dośrodkował na drugi słupek, a strzał oddał Daniel Szczepan. Futbolówka odbiła się od słupka, ale w taki sposób, że trafiła jeszcze w nogę interweniującego Ławniczaka i wpadła do siatki. Gospodarze znaleźli się więc w trudnej sytuacji i gdyby nie poprawa jakości w ich grze w drugiej połowie, mogliby skończyć mecz bez punktu.
Beniaminek otwiera wynik! Aleks Ławniczak trafia do własnej siatki i sprawia niemały prezent @RuchChorzow1920 na powitanie w @_Ekstraklasa_ ⚽
📺 Mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/Edb9ipHS81 pic.twitter.com/EMBZenn5Kz
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) July 23, 2023
Debiutanci dali radę
W niedzielnym meczu swoje premierowe występy w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczyło aż siedmiu zawodników! Byli to: Jakub Bielecki, Remigiusz Szywacz, Patryk Sikora, Tomasz Swędrowski, Szymon Szymański, Tomasz Wójtowicz, a jako zmiennik jeszcze Konrad Kasolik. Dodać można tu również trenera Skrobacza. Dla porównania, w drużynie Puszczy Niepołomice, która po raz pierwszy w historii awansowała do Ekstraklasy, było w miniony weekend takich graczy tylko czterech. Istniały więc obawy, jak spore grono piłkarskich kadetów poradzi sobie w Ekstraklasie. Na szczęście, nie było widać po nich tremy. Bielecki bronił poprawnie i nie zawinił przy traconych golach, Wójtowicz zaliczył kluczowe podanie przy golu, a Sikora długimi fragmentami wyłączał z gry Damiana Dąbrowskiego, reżysera akcji Zagłębia. Na razie nic nie wskazuje, by brak ekstraklasowego doświadczenia u wielu zawodników wpływał na nich mocno negatywnie.
Dwunasty zawodnik
Piłkarze „Niebieskich” mogą mieć gorszy dzień, spadek formy, czy kontuzję. Normalna sprawa w sporcie, zwłaszcza u beniaminka, gdzie dyspozycja piłkarska bywa niestabilna. Jest jednak rzecz stała w chorzowskim świecie – kibice. Głód Ekstraklasy był u nich w niedzielę tak duży, że do Lubina pojechali w sporym nadkomplecie. Mimo, iż fani otrzymali tysiąc biletów (starali się o udostępnienie im całej trybuny za bramką, co dałoby trzy tysiące miejsc), stawili się na Dolnym Śląsku w 1500 osób! 1/3 musiała znaleźć sposób na wejście na stadion i znalazła. Wykupiono wejściówki na sektory sąsiadujące z tzw. klatką. Można być więc pewnym, że w każdym ligowym spotkaniu Ruch grać będzie w dwunastu.
🏟️ @_Ekstraklasa_ na boisku, Ekstraklasa na trybunach 🙌
Dziękujemy za dzisiejszy doping! Już w piątek RAZEM staniemy do kolejnej batalii 👊 pic.twitter.com/vmHwfP4JZi
— Ruch Chorzów (@RuchChorzow1920) July 23, 2023
MINUSY
Brak punktów
Często pierwszy mecz w nowym sezonie jest kluczowy, bowiem może wpłynąć na mentalne nastawienie piłkarzy na resztę rozgrywek. Choćby jeden punkt, zdobyty w Lubinie, byłby dla zespołu Jarosława Skrobacza na wagę złota, ponieważ dodałby im sporej wiary we własne możliwości. Porażka może im na starcie podciąć skrzydła i ostudzić entuzjazm związany z awansem, choć oczywiście wcale nie musi. Pocieszeniem niech będzie fakt, że w dwóch poprzednich, bardzo udanych sezonach, chorzowianie także nie zwyciężali na inaugurację.
Dominacja rywala po przerwie
Martwić w grze Ruchu może zwłaszcza to, co wydarzyło się w drugiej połowie spotkania. O ile w pierwszej „Niebiescy” potrafili otworzyć wynik, a później kąsać gospodarzy kontratakami, o tyle po zmianie stron przez większość czasu byli tylko tłem dla rywala. Gdy Zagłębie wrzuciło piąty bieg, drużyna Skrobacza została zepchnięta do głębokiej defensywy i utrata goli wydawała się być kwestią czasu. Chorzowianie nie potrafili odwrócić tego trendu i odrzucić zawodników Waldemara Fornalika od własnego pola karnego.
Kartki defensorów
Runda jesienna będzie długa (dziewiętnaście kolejek) i na jej przestrzeni z pewnością dojdzie do wielu zawieszeń kartkowych. Zawodnicy Ruch już zaczęli ich kompletowanie, zbierając w pierwszym meczu aż trzy kartoniki. Co gorsza, do notesu sędziego Jarosława Przybyła trafiali obrońcy: Paweł Baranowski, Maciej Sadlok oraz Remigiusz Szywacz. Przypomnijmy, że w myśl regulaminu, piłkarzy czeka kara występu w jednym spotkaniu po uzyskaniu czterech „żółtek”, druga taka sama po ośmiu. Po obejrzeniu dwunastu kartoników kara wyniesie już dwa mecze.