Po dwóch wyjazdowych spotkaniach drużyna Ruchu Chorzów znów zagrała w Gliwicach. Tym razem jednak stadion Piasta szczęścia im nie przyniósł. Wręcz przeciwnie, przegrali z Jagiellonią Białystok mając wyraźnego pecha.
PLUSY
Jak równy z równym
To nie była porażka w pełni zasłużona. Ruch przegrał z Jagiellonią w sposób pechowy, tracąc gola po przypadkowym zagraniu Nene. Rykoszet po strzale Bartłomieja Wdowika sprawił, iż Michał Buchalik nie miał szans odbić piłki i stało się. „Niebiescy” mogą jednak szukać pocieszenia w tym, że toczyli równy pojedynek z zakorzenionym w Ekstraklasie rywalem. Ba, momentami byli drużyną lepszą, a Dominikowi Steczykowi czy Danielowi Szczepanowi brakowało bardzo niewiele, by strzelić gola. Wówczas mecz mógłby mieć zupełnie inny przebieg.
Forma Sadloka…
Niedawno chwaliliśmy dyspozycję Szczepana i Tomasza Swędrowskiego, a później obaj nieco spuścił z tonu. Oby tak nie było w przypadku Macieja Sadloka, pod adresem którego spływają komplementy za sobotni występ. Doświadczony obrońca skorzystał na przestawieniu go na środek formacji i przeciwko Jagiellonii zagrał po profesorku. Do pełni szczęścia zabrakło mu czystego konta, ale i tak Sadlokowi należą się brawa.
… i kibiców
Nie ma meczu, w którym kibice Ruchu nie udowodniliby, że są dwunastym zawodnikiem swojej drużyny. Czy to atrakcyjny wyjazd na Łazienkowską, czy do Grodziska Wielkopolskiego w poniedziałkowy wieczór, czy spotkanie domowe – bez znaczenia. Liczy się tylko to, by pomóc piłkarzom w walce o punkty. Nie zawsze się udaje, ale fani „Niebieskich” śmiało mogą opuszczać trybuny z podniesioną głową i poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Przy okazji spotkania z Jagiellonią główny akcent został położony na Katowice, miasto w którym czternastokrotni mistrzowie na brak sympatyków nie narzekają. To właśnie katowiccy kibice przygotowali sobotniego wieczora efektowną oprawę.
MINUSY
Forma Starzyńskiego
Transfer Filipa Starzyńskiego uznawany był za hitowy. Czołowy rozgrywający Ekstraklasy, zarabiający dużo pieniędzy w Zagłębiu Lubin, nie podpisuje nowej umowy, tylko wraca do swojego byłego klubu pomóc mu w sprostaniu roli ambitnego beniaminka. Brzmi jak scenariusz hollywoodzkiej produkcji, ale życie to nie film. Jak na razie „Figo” rozczarowuje swoją postawą, nie strzelił żadnej bramki, nie zaliczył asysty. Tylko momentami widać u niego umiejętności, dzięki którym wyrobił sobie taką markę. Idąc za słowami Jarosława Skrobacza wierzymy jednak, że wkrótce jego forma pójdzie w górę i drużyna będzie miała dzięki temu dużo jakości.
Brak cwaniactwa
W wyjściowej jedenastce Ruchu znalazło się czterech zawodników, którzy rozgrywają pierwszy sezon w Ekstraklasie. Z ławki rezerwowych weszło na boisko kolejnych dwóch. Nic dziwnego, że chwilami chorzowianom może brakować doświadczenia i ogrania. Starzy ligowi wyjadacze, jak Taras Romanczuk, Jarosław Kubicki czy Jesus Imaz dysponowali większą rutyną i boiskowym cwaniactwem. W kilku przypadkach sprytnie wymusili faul, utrzymali się przy piłce czy zachowali zimną krew w sytuacjach zagrażających utracie bramki. „Niebieskim” zabrakło tego w kilku kluczowych momentach. Szkoda, bo można było ten mecz nawet wygrać.
Miejsce w tabeli
Trzecia porażka w sezonie, w zestawieniu z innymi wynikami, sprawia że Ruch po pięciu kolejkach znalazł się w strefie spadkowej. Oczywiście, to dopiero początek rozgrywek i jest zdecydowanie za wcześnie na wieszczenie czarnych scenariuszy, ale nie ulega wątpliwości, że niska pozycja w tabeli nie wpływa pozytywnie na atmosferę w szatni. Nic nie poprawia jej tak, jak wygrana, czego życzymy ekipie Jarosława Skrobacza już w najbliższy weekend.
Fot. Niebiescy.pl/D. Modrzyk