Choć okno transferowe zamknęło się w Polsce 5 września, Ruch przeprowadził po tym terminie dwie transakcje. Najpierw związał się z Tomasem Podstawskim, który był wolnym graczem, a w tygodniu zakontraktował Krzysztofa Kamińskiego.
Bramkarz został wypożyczony z Wisły Płock do końca 2023 roku. Transfer ten był możliwy jednak wyłącznie dzięki przepisom, umożliwiającym klubom pozyskiwanie golkiperów poza oknami w przypadku, gdy w grę wchodzi poważna kontuzja jednego z nich. Taka przytrafiła się Michałowi Buchalikowi, a swoje problemy ma także Jakub Bielecki. Stąd decyzja, by w awaryjnym trybie ściągnąć Kamińskiego.
Dla 32-letniego „Kamyka” to powrót do Chorzowa po blisko dziewięciu latach. To właśnie w barwach „Niebieskich” debiutował w Ekstraklasie, wyrabiając sobie niezłą markę. Zaowocowała ona przenosinami do ligi japońskiej, do zespołu Jubilo Iwata. W najlepszym okresie bramkarz był uznawany za gwiazdę drużyny i jednego z najlepszych zawodników całych rozgrywek. W przerwie sezonu 2019/2020 Kamiński wrócił jednak do kraju, wiążąc się z Wisłą. Teraz wraca na Cichą 6, by pomóc swojemu dawnemu klubowi.
Dobrą wiadomością jest fakt, że Krzysztof Kamiński został w piątek potwierdzony do gry z numerem 31. Nie ma więc żadnych przeszkód formalnych, by wystąpił w niedzielnym spotkaniu 12. kolejki z Widzewem Łódź. W obliczu problemów z obsadą bramki, wydaje się to sprawą oczywistą.
Fot. Ruch Chorzów