Gliwice Gliwicami, jasne że miło byłoby wygrać na pożegnanie z tamtejszym stadionem, ale dużo ważniejsze jest po prostu przerwane złej serii, ciążącej na drużynie. Sęk w tym, że Ruch Chorzów może wpaść w sobotni wieczór pod rozpędzony pociąg!
Gdy „Niebiescy” wracali z Lubina po minimalnej porażce na inauguracje sezonu, a w drugim meczu pewnie pokonali Łódzki Klub Sportowy, mało kto przypuszczał, że będzie to jedyne zwycięstwo zespołu w pierwszych dziesięciu spotkaniach. Niestety, od tamtej pory piłkarze Jarosława Skrobacza przeplatają porażki z remisami. Często są to remisy, w których Ruch zmuszony jest odrabiać straty. Tak było na przykład tydzień temu w Krakowie, gdzie wydawało się, że będzie spora szansa na przełamanie, skoro po drugiej stronie boiska biegała drużyna, którą w poprzednich rozgrywkach dwukrotnie udało się pokonać w I lidze. Mecz ułożył się jednak bardzo źle, a gol na wagę punktu został zdobyty w ostatnich sekundach.
Zdaniem niektórych dziennikarzy starcie z „Żubrami” mogło być ostatnim ze Skrobaczem na trenerskiej ławce. Wydaje się jednak, że nawet w przypadku kolejnej porażki szkoleniowiec nie straciłby posady. Takie sygnały płynęły z wypowiedzi prezesa Seweryna Siemianowskiego, który twierdził w tym tygodniu, że przy Cichej nie zamierzają podejmować nerwowych działań. Opiekun chorzowian przystąpi więc do sobotniego pojedynku z nieco mniejszą presją. Także ze względu na klasę rywala, wobec której niewielu kibiców spodziewa się zwycięstwa nad „Portowcami”. Tym bardziej, że wciąż niepewny jest występ Filipa Starzyńskiego, który miał być liderem zespołu, a tymczasem od kilku tygodni leczy kontuzję. Jak dotąd Juliuszowi Letniowskiemu nie udało się go zastąpić, więc grę w ofensywie ciągnie rozgrywający swój pierwszy sezon w Ekstraklasie Tomasz Swędrowski. Sen z powiek sztabowi szkoleniowemu spędza też fatalna gra obronna. Więcej goli straciła tylko Puszcza, a przecież Pogoń to druga najlepsza ofensywa w lidze!
Jeszcze nie tak dano szczecinianie sami byli w kryzysie. Seryjnie przegrywali spotkania, a w międzyczasie odpadli z europejskich pucharów. Działacze nie skreślili jednak trenera Jensa Gustafssona, a ten udowodnił, że potrafi wyciągnąć zespół z głębokiego dołka. Poprzedni tydzień był dla Pogoni bardzo emocjonalny. W środę odrabiała zaległości z Legią Warszawa i gdy wydawało się, że wygrana jest niemal pewna (prowadzili do przerwy, a rywale całą drugą połowę grali w dziesiątkę), dali sobie wyrwać wszystkie punkty i polegli 3:4. Odbili sobie ten niedosyt cztery dni później, gdy znów przed własną publicznością zagrali hitowe zawody, tym razem z Lechem Poznań. Wygrana 5:0 imponuje, podobnie jak rosnąca forma liderów drużyny: Kamila Grosickiego, Efthymiosa Koulourisa czy Wahana Biczachczjana.
Ruch może więc zderzyć się dziś ze ścianą, bo wszystkie logiczne argumenty przemawiają za ekipą ze stolicy województwa zachodnio-pomorskiego. Jakie atuty mogą przeciwstawić „Niebiescy”? Zapewne nie zabraknie im determinacji i wiary w możliwość sprawienia niespodzianki. Ekstraklasa jest ligą bardzo nieprzewidywalną, o czym najlepiej świadczy płaska tabela, w której często logika nie idzie w parze z boiskowymi wydarzeniami. Jarosław Skrobacz i jego ludzie nie mają za wiele do stracenia, jeśli trafią na dobrą dyspozycję dnia, stać ich na dużo.
Innym aspektem będzie oczywiście również chęć godnego pożegnania się z Gliwicami. Od początku 2023 roku zmuszeni są do podejmowania swoich przeciwników właśnie na stadionie Piasta, ale będą to przyjemne wspomnienia. Po latach będą się kojarzyć sympatykom 14-krotnego mistrza Polski głównie z wywalczeniem awansu oraz komfortem oglądania meczów i dopingowania piłkarzy. Przenoszą się jednak na jeszcze bardziej nowoczesny obiekt, do swojego miasta. Choć nie jest to jeszcze wymarzona nowa infrastruktura na Cichej, to i tak będzie to krok do przodu. Zwiększyć mogą się też wpływy do budżetu, bo trybuny „Kotła Czarownic” będą mogły pomieścić nawet trzy razy więcej kibiców. Jeśli klub właściwie rozegra kampanię promocyjną, może zarobić sporo tak potrzebnych mu pieniędzy, za które będzie można myśleć zimą o wzmocnieniu kadry.
Pożegnanie z przyjaznym i szczęśliwym gliwickim stadionem odbędzie się przy sztucznym oświetleniu, a więc w typowo piłkarskiej atmosferze. Pierwszy gwizdek sędziego Bartosza Frankowskiego z Torunia zabrzmi o godz. 20:00. Jeśli ktoś nie wybiera się na mecz, może obejrzeć go na antenie Canal + Sport lub wysłuchać relacji audio w radiu Życie na Niebiesko.
Fot. Ruch Chorzów/Skawindrone