Środowy mecz w Pucharze Polski z III-ligowymi rezerwami Legii Warszawa miały być dla Ruchu okazją do przełamania i poprawienia nastrojów. Ziścił się jednak najgorszy scenariusz – chorzowianie przegrali i kryzys tylko się pogłębił. Czy Jarosław Skrobacz z niego wyjdzie?
Nad opiekunem „Niebieskich” gromadzi się coraz więcej czarnych chmur. Media donoszą, że jego posada wisi na włosku, ale nie może być inaczej, gdy drużyna wygrywa jedno spotkanie na dziesięć. Można oczywiście dyskutować, czy to wina szkoleniowca czy może materiału ludzkiego, jaki dostarczyli mu szefowie klubu, ale na koniec to zawsze trener odpowiada swoją głową. Tak już w piłce jest. Zarząd może oczywiście „trzymać ciśnienie” i stać murem za Skrobaczem, wykazując się cierpliwością, a jednocześnie pracować nad zimowymi wzmocnieniami. Nie wiemy, jakie plany w tej sytuacji ma duet Seweryn Siemianowski – Marcin Stokłosa.
Dzisiejsze ligowe starcie z Puszczą Niepołomice ma więc olbrzymie znaczenie dla przyszłości szkoleniowca. Jeśli jego piłkarze w końcu wygrają, Skrobacz kupi sobie trochę czasu, a być może będzie to początek wychodzenia z dołka. Jeśli jednak Ruch znowu straci punkty, może to oznaczać zakończenie tej świetnej dotąd współpracy. Pamiętajmy przecież, że 56-latek wykonał przy Cichej kawał dobrej roboty. Awansował do I ligi, a później jako beniaminek zajął drugie miejsce i po sześciu latach przywrócił kibicom czternastokrotnych mistrzów Ekstraklasę. Oceniając rządy trenera, nie można tego pomijać.
Moglibyśmy napisać, że jeśli „Niebiescy” mają w końcu sięgnąć po trzy punkty, to właśnie z Puszczą. To przecież także beniaminek, który ma swoje kłopoty w zderzeniu z ekstraklasową rzeczywistością. W poprzednim sezonie chorzowianie potrafili pokonać ją dwukrotnie: 2:0 w Gliwicach oraz 1:0 w Niepołomicach. Oba zespoły doskonale się więc znają, mają wiedzę na temat swoich mocnych i słabych stron. Działa to rzecz jasna w obu kierunkach, ale nie można nie przyznać, że po serii gier z wymagającymi przeciwnikami, teraz Ruch będzie miał szansę na triumf. Ale czy nie to samo pisaliśmy przed wyjazdem na pucharowy mecz z Legią II, który okazał się przegrany?
W porównaniu do poprzednich rozgrywek, większe zmiany kadrowe nastąpiły u gości. Wydawało się, że transfery Filipa Starzyńskiego czy Juliusza Letniowskiego podniosą jakość w rozegraniu, a Maciej Firlej z Dominikiem Steczykiem odciążą Daniela Szczepana. Na razie transfery się nie bronią, w dodatku Starzyński był w ostatnim czasie kontuzjowany i nie wiadomo, czy zagra w dzisiejszym spotkaniu. Wózek starają się więc ciągnąć ci, którzy wywalczyli awans: Maciej Sadlok, Tomasz Swędrowski, Tomasz Wójtowicz czy wspomniany Szczepan. Przebłyski miewają też nowi gracze, Michał Buchalik i Szymon Szymański. To jednak wciąż za mało. Światełko w tunelu zapalił niedawno Tomas Podstawski, autor pięknego gola w debiucie przeciwko Rakowowi Częstochowa, ale czy nie zgaśnie ono równie szybko?
Większa stabilizacja panowała latem w zespole Tomasza Tułacza, choć i tam doszło do kilku roszad. W klubie pojawili się m.in. bramkarz Oliwier Zych (błysnął w poprzednim meczu z Radomiakiem), doświadczony stoper Muris Mesanović, defensywny pomocnik Bartłomiej Poczobut, rozgrywający Mateusz Cholewiak czy wypożyczony z AS Roma utalentowany napastnik Jordan Majchrzak. Efekt zmian jest podobny do tego w Chorzowie. Puszcza odniosła jedno zwycięstwo więcej i także znajduje się w strefie spadkowej. Gra „Żubrów” jest dość schematyczna, więc prosta w rozszyfrowaniu, co nie oznacza, że nie bywa skuteczna. Przekonała się o tym chociażby Legia Warszawa, która nie potrafiła pokonać niepołomiczan. Punkty straciła też Stal Mielec, ŁKS Łódź i Radomiak Radom. Ekipa Tułacza stawia na szczelną defensywę, szybkie kontrataki i stałe fragmenty gry.
Nie trzeba być taktycznym geniuszem, by wiedzieć, co jest największą bolączką Ruchu. To gra obronna, w której drużyna popełnia masę błędów, zarówno systemowych, jak i indywidualnych. Liczba straconych goli i sposób, w jaki do tego dochodziło, mówią same za siebie. Większość bramek rywali pada w ostatnim czasie po kardynalnych wpadkach, co trzeba jak najszybciej zatrzymać. Czy Jarosław Skrobacz przebuduje formację i postawi na tych, którzy najmniej zawodzą czy też będzie konsekwentnie liczył na „ogarnięcie się” dotychczas ogrywanych obrońców? Zobaczymy już za kilka godzin.
W przypadku długo wyczekiwanego zwycięstwa „Niebiescy” wyprzedzą Puszczę, a być może także Łódzki Klub Sportowy. Będą mieli szansę na zrównanie się punktami z Górnikiem Zabrze, Koroną Kielce czy Wartą Poznań. Wtedy przy Cichej może pojawić się nowa nadzieja, a problemy powoli zaczną odchodzić w cień. Jeżeli nie, w klubie może dojść wkrótce do trzęsienia ziemi. Szkoda byłoby, aby trener Skrobacz nie doczekał przeprowadzki na Stadion Śląski, lądując wcześniej na bruku. Istnieje jednak realne zagrożenie, że do tego dojdzie. Żarty się skończyły!
Sobotnie starcie Puszcza – Ruch rozpocznie się o godz. 17:30, a poprowadzi je Karol Arys ze Szczecina. Spotkanie obejrzeć można na antenie Canal + Sport, a relacji audio wysłuchać na antenie radia Życie na Niebiesko.
Fot. Ruch Chorzów