Po ponad siedmiu latach do PKO BP Ekstraklasy wraca jedna z najbardziej gorących rywalizacji! Mowa oczywiście o piątkowych Wielkich Derbach Śląska, w których znów zmierzą się ze sobą Górnik Zabrze i Ruch Chorzów – czternastokrotni mistrzowie!
Zabrzańsko-chorzowskie potyczki na najwyższym szczeblu rozgrywkowym sięgają marca 1956 roku i są najczęściej odbywającymi się derbowymi meczami w Polsce. Pierwsze starcie o punkty było dla Górnika zarazem debiutem w elicie, który udał mu się znakomicie. Pokonali „Niebieskich” 3:1, a autorem honorowej bramki dla gości był Henryk Alszer. Do rewanżu doszło w sierpniu i tym razem lepsi byli zawodnicy Ruchu, zwyciężając 2:1 po trafieniach Gerarda Cieślika oraz Zygmunta Droździoka. Później doszło jeszcze do stu dziewiętnastu oficjalnych pojedynków, co razem daje imponujące sto dwadzieścia jeden derbowych konfrontacje. W ostatnich wygrywali przyjezdni: na otwarcie nowego stadionu przy Roosevelta, w 2016 roku, chorzowianie wygrali 2:0, a rok temu Górnik strzelił jedynego gola w pucharowym meczu przy Cichej 6.
Kibice „Niebieskich” nie mieliby nic przeciwko temu, by po raz trzeci z rzędu miejscowa drużyna zeszła z boiska pokonana. Będzie to jednak bardzo trudne zadanie, zwłaszcza gdy spojrzymy na dokonania piłkarzy Jarosława Skrobacza w trwającym sezonie. Do tej pory zagrali oni czterokrotnie na wyjeździe (raz w doskonale znanych Gliwicach) i nie zdołali odnieść zwycięstwa, będąc za każdym razem zespołem słabszym od przeciwnika. Jedyny triumf w siedmiu dotychczasowych kolejkach sprawia, że drużyna zajmuje miejsce w okolicach strefy spadkowej. Nie oznacza to jednak, że przed nami pojedynek biblijnych Dawida i Goliata. Górnicy także mają swoje problemy i notują taki sam bilans: 1 wygrana, 3 remisy i 3 porażki. Mają przy tym gorszy bilans bramkowy, więc do derbów przystąpią z 16. pozycji w tabeli.
Pocieszeniem dla zabrzan może być poprawy sytuacji kadrowej. Jan Urban nie mógł dotąd korzystać z kilku ważnych graczy, leczących kontuzje. Teraz do dyspozycji trenera KSG są niemal wszyscy piłkarze, wyjątek stanowi jedynie sprowadzony latem Filipe Nascimento, który nie zdążył jeszcze zadebiutować w nowych barwach. Z pewnością największą uwagę przykuwa kapitan zespołu, Lukas Podolski, a więc były mistrz świata z reprezentacją Niemiec. Groźny jest także słowacki skrzydłowy Adrian Kapralik czy japoński rozgrywający Daisuke Yokota. Linią defensywną zarządza doświadczony Rafał Janicki, którego od niedawna wspiera zdrowy już letni nabytek Kostas Triantafyllopoulos. W bramce Górnika spodziewamy się ponownie zobaczyć Daniela Bielicę, mającego dwa czyste konta w tym sezonie. Pewniakami do gry zdają się być również Boris Sekulić i Damian Rasak, natomiast na pozostałych pozycjach może dojść do rotacji.
Mniejszy komfort personalny ma Skrobacz. Nie chodzi o brak gwiazd, bo to w Chorzowie rzecz absolutnie oczywista, ale o kłopoty kilku piłkarzy. W WDŚ udziału nie będzie mogło wziąć pięciu zawodników, których personaliów nie zdradzono. Jednym z nich jest zmagający się od dłuższego czasu z chorobą Dawid Barnowski, a pozostałej czwórki można co najwyżej się domyślać, gdyż sztab Ruchu nie zamierza ułatwiać zadania rywalom i nie wchodził w szczegóły. Niewątpliwie oczy fanów „Niebieskich” będą najmocniej zwrócone w kierunku Filipa Starzyńskiego i Daniela Szczepana. Obaj przełamali się w ostatnim spotkaniu przed reprezentacyjną przerwą – „Figo” dośrodkował z rzutu rożnego, a „Szczepek” celną główką zdobył swoją premierową bramkę w PKO BP Ekstraklasie. Wartością dodaną będzie też wracający po kartkowym zawieszeniu Maciej Sadlok, przyda się również doświadczenie Michała Buchalika czy przebojowość Tomasza Wójtowicza. Pierwsze minuty powinien także zaliczyć pozyskany tuż przed zamknięciem okna transferowego z Górnika Łęczna Miłosz Kozak. Naturalnie, o ile któregoś z nich nie zabraknie…
Z pewnością dużym atutem Górnika będzie własny stadion, w całości wypełniony kibicami tylko jednej drużyny. Jak wiadomo, fani Ruchu nie pojawiają się przy Roosevelta, a nawet gdyby chcieli, nie jest to możliwe ze względu na przebudowę obiektu. Obejrzą Wielkie Derby Śląska przy Cichej, w specjalnie przygotowanej przez klubowego sponsora strefie. Z drugiej strony gorąca atmosfera może plątać nogi samym gospodarzom, którzy będą musieli poradzić sobie z oczekiwaniami swoich sympatyków. Faworytem bukmacherów są „Trójkolorowi”, co także dokłada im dodatkowych obciążeń mentalnych. Chorzowianie będą mogli podejść do meczu z większym spokojem, a wrogość trybun obrócić w pewność siebie i „zdrową” motywację.
Sędzią piątkowych derbów będzie Tomasz Musiał, co niespecjalnie ucieszy gości. Krakowski arbiter na zawsze będzie już przez nich kojarzony z wyjazdową potyczką w Gdyni, kiedy to uznał gola strzelonego dla Arki ręką, który zadecydował o spadku „Niebieskich” do I ligi. Oby tym razem, w erze VAR, nie doszło do żadnych skandali sędziowskich, a punkty zdobyli ci, którzy piłkarsko bardziej na to zapracują. Nie można jednak wykluczyć boiskowych prowokacji z obu stron i czerwonych kartek. W końcu derby rządzą się swoimi prawami.
Początek jutrzejszego starcia wyznaczono na godz. 20:30. Transmisję obejrzeć będzie można na antenie stacji Canal + Sport, w tym na kanale nadawanym w jakości Ultra HD. Z kolei na antenie Radia Życie na Niebiesko będzie można wysłuchać tradycyjnej relacji audio.
Fot. Niebiescy.pl/D. Modrzyk